
Pierwsza iskra padła z koreańskiego bloga, gdzie użytkownik yeux1122 wrzucił dwie fotki rzekomych osłon obiektywów. Migawka – i sieć zapłonęła. Źródło? Anonimowe. Historia? Krótka. To nie Ming-Chi Kuo ani Mark Gurman, więc rezerwujemy szczyptę sceptycyzmu. Z drugiej strony: podobne drobiazgi nieraz okazywały się prawdziwe, bo łańcuch dostaw Apple ma więcej przecieków niż durszlak po przejściach.
Plus: zdjęcia są wysokiej rozdzielczości, widać typowe oznaczenia fabryczne.
Minus: brak dat i kontekstu, a autor nie ma długiej historii trafnych prognoz.
Werdykt: 50/50. Trzymać popcorn pod ręką, ale nie zamawiać jeszcze etui pasującego do „nowej zieleni”.
Zdjęcia sugerują, że podstawowy iPhone 17 zrobi się odważniejszy. Konkretnie:
Czarny – klasyka, wieczna nuta elegancji.
Niebieski – bardziej granat niż bielik morski.
Srebrny – chłodny, lekko matowy.
Purpurowy – wyraźny, ale nie krzykliwy, raczej głęboka śliwka.
Zielony – pastelowy, blisko odcienia „minty fresh”.
Kolory mają podobno współgrać z aluminiową ramką w tonacji satynowej. Apple od paru lat maluje bazowe modele niczym płatki Lucky Charms – im więcej barw, tym weselej – i wygląda na to, że tradycja trwa.
Apple dorzuca rzekomo wariant Air, cieńszy o włos i lżejszy o kilka gramów. Tutaj paleta jest stonowana, jakby ktoś rozpuścił akwarele w mleku:
Czarny
Jasny błękit
Jasne złoto
Srebro
Air otrzyma aluminium klasy lotniczej z mikrowgłębieniami poprawiającymi chwyt, a obiektywy mają wystawać subtelniej. Plotka głosi także o ekranie ProMotion 120 Hz przy zachowaniu ceny bliższej podstawowemu modelowi niż Pro. Brzmi jak kompromis, który może skusić łowców nowinek i lekkiej kieszeni jednocześnie.
Nie ma zdjęć, są szepty. Szepty mówią: tytan w błękicie nieba, matowy niczym makaronik po pudrowaniu. Po zeszłorocznym, dość ponurym natural-titanium, Apple może chcieć dolać koloru do linii profesjonalnej.
Złota zasada: Apple maluje – reszta maluje. Gdy firma przełączyła się na tytanowe beże, Samsung wypuścił podobne odcienie w Galaxy Ultra. Jak mówi Patrick Holland z CNET, bazowe modele to „Lucky Charms”, a Pro to „szara stal”: jedna paleta krzyczy, druga szepcze. Ten dualizm sprzedaje się świetnie, bo klient ma wybór między zabawą a powagą.
2019: iPhone 11 w pastelach.
2022: iPhone 14 Pro w ciemno-fiołkowym.
2024: iPhone 16 Pro w natural-titanium.
2025: wszystko wskazuje na powrót koloru, ale z dojrzałym, stonowanym blaskiem.
Plotki doczepiają do kolorów cały wianek usprawnień:
Ładowanie 40 W przewodowo i 20 W bezprzewodowo – koniec z nocnym kablem.
Wi-Fi 7 – w domu pobierzesz sezon serialu zanim wlejemy wodę na kawę.
Aparat – większa matryca, lepsza noc. Mówi się o 48 Mpx w podstawie.
Design – cieńsze ramki, przyciski haptyczne zamiast fizycznych.
Jeśli marzy Ci się barwny telefon, patrz na bazowy iPhone 17. Jeśli wolisz pastele z nutą wysublimowanej elegancji, czekaj na Air. A jeżeli potrzebujesz maksimum mocy i tytanowego chłodu, trzymaj kciuki za „sky blue” w Pro. Jedno pewne: Apple znowu rozda karty w kolorystycznej grze, a konkurenci będą je zbierać.